Od antykoncepcji do NPR
Przytaczamy za czasopismem "Family Foundations"
list kobiety, która opowiada o skutkach stosowania antykoncepcji w
swoim małżeństwie i o drodze do naturalnego planowania rodziny.
Poznałam swojego męża kiedy byliśmy studentami na
tym samym wydziale naszej uczelni. Dzisiaj trudno wprost uwierzyć,
że mogliśmy być lak naiwni, lecz wtedy, gdy się pobieraliśmy, byliśmy
przekonani, że jedynym sposobem uniknięcia zapłodnienia było używanie
przeze mnie pigułki. Oczywiście słyszeliśmy o innych metodach zapobiegania
ciąży, lecz jakoś wydawało nam się, że w rzeczywistości nikt tym
środkom nie ufa. Pamiętam, jak poszłam do studenckiej przychodni
lekarskiej, żeby poprosić lekarza o informację na temat płodności
i kontroli poczęć. On po prostu zapisał receptę na doustne środki
antykoncepcyjne To był ten sam lekarz, który leczył mnie na mononukleozę,
którą jeszcze wtedy miałam. Uboczne skutki dały znać o sobie natychmiast,
gdy odczulam ból. Dostałam zawrotów głowy i poczułam niewiarygodne
zmęczenie. Wkrótce byłam tak osłabiona, że musiałam zrezygnować
z zajęć na uczelni. Powiedziano mi, że w ciągu trzech miesięcy dostroję
swój organizm do przyjmowania pigułki. Tak więc zażywałam to bez
przerwy, lecz poprawy nie było. Byłam tak zmęczona i tak podatna
na infekcję wirusową, że byłam zmuszona przerwać studia. Czułam
się źle przez cały czas!
Przyszło mi na myśl, żeby zaprzestać przyjmowania
pigułki, lecz kiedy zwróciłam się z tym do lekarza, namawiał mnie
do zastępowania jednej pigułki drugą. Ilekroć próbowałam omówić
to z mężem, wpadał w panikę: "Chcesz zajść w ciążę?". Zaczęłam się
gniewać na męża. Żądał, żebym poświęciła zdrowie dla seksualnego
pożycia. Żeby być do jego dyspozycji, byłam nieustannie poddawana
działaniom leków. Nasze życie seksualne było pozbawione radości.
Czułam się, jakbym była przedmiotem, a nie równoprawnym partnerem
w naszym małżeństwie.
Pomimo to kontynuowałam przyjmowanie pigułki przez
dwa lata. Tyłam w sposób niekontrolowany: moja cera stała się ziemista;
moja osobowość zmieniła się tak, że miałam wrażenie, że staję się
żywym trupem. Uczucia i ciało wymknęły się spod mojej kontroli.
Uległam głębokiej depresji. Ospałość i negatywny obraz samej siebie
doprowadziły w tej sytuacji do wytworzenia we mnie postawy, w której
nie próbowałam położyć kresu temu, co mnie spotkało.
Trwałam tak do czasu, aż zdobyłam się na zasięgnięcie
opinii o krążku. Zdecydowaliśmy się z mężem na użycie tego środka
i pomyślałam, że będę w końcu wolna od pigułki. Tymczasem przy pierwszej
menstruacji pojawiły się u mnie objawy szoku toksycznego! Trwało
to przez kilka miesięcy z rzędu.
Nic mogłam się pogodzić z tym, że krążek ma być jedyną
alternatywą dla pigułki. Moja niechęć do męża trwała, ponieważ widziałam,
że on może sobie pozwolić na bycie wolnym człowiekiem w naszym małżeństwie.
Wchodził do małżeńskiego łóżka będąc sobą, podczas gdy ja sobą być
nie mogłam. Nie dano mi pozostać wolną w małżeńskim związku, nie
dano doświadczyć w pełni fizycznego aspektu miłości. Miałam wrażenie,
że stosowanie antykoncepcji było przyczyną zawężenia życia seksualnego,
które nie było związkiem dwojga osób, ale sprowadzało się przede
wszystkim do unikania zapłodnienia.
Chociaż kochałam swego męża, żałowałam, że wyszłam
za mąż. Czułam, że jestem w pułapce takiego położenia, w którym
mogłam być tylko przedmiotem seksualnego związku do czasu, gdy zdecydujemy
się, że będę zapłodniona. Pragnęłam żebyśmy wreszcie spróbowali
mieć dziecko. Nie zaszkodziłoby to naszemu małżeństwu bardziej niż
stosowanie antykoncepcji. Wierzyłam, że jeśli nasze małżeństwo ma
się nie rozpaść, muszę zdobyć jakieś informacje o metodzie naturalnego
planowania poczęć. Okazało się, że istnieje zespół ludzi zwany Ligą
Małżeństwo Małżeństwu, który uczy stosowania tej metody. Obawiałam
się nieco spotkania z tą organizacją, lecz odraza do antykoncepcji
ośmieliła mnie do przezwyciężenia skrupułów i poszukania innego
rozwiązania.
W miejscu naszego zamieszkania nie było żadnych instruktorów,
lecz mogliśmy korzystać z książki wydanej przez Ligę - "Sztuka Naturalnego
Planowania Rodziny".
Wykres pierwszego cyklu był nietypowy. Zaskakujący,
jeśli przyjąć, że prawidłowo mierzyłam temperaturę, że dokładnie
sprawdzałam śluz i położenie szyjki macicy. Krótko mówiąc był zaskakujący,
jeśli przyjąć, że wszystko robiłam dobrze. Lecz w rzeczywistości
nauczenie się odczytywania wykresu nie trwało zbyt długo. Wkrótce
procedura ta stała się moją drugą naturą, tak samo jak codzienna
higiena i zajmowała tylko kilka minut dziennie.
Odczuwałam różne stadia mojej cielesności. Byłam szczęśliwa,
gdy uczyłam się obserwować zmiany cyklu niezależnie od samej kontroli
płodności. Poznawanie i rozumienie tej części samej siebie sprawiło,
że zaczęłam sama siebie szanować, zdobyłam pewność siebie także
w innych dziedzinach. Aż trudno uwierzyć, że z dnia na dzień rozwiązane
zostały wszystkie nasze problemy seksualne.
Zabrało mi dużo czasu przełamanie starych nawyków
myślowych, żeby podczas seksualnego zbliżenia nie myśleć, czy wzięłam
dzisiaj pigułkę, lub kiedy pójść i włożyć krążek? Natychmiast odpadły
kłopoty z antykoncepcją. Mogłam być obecna w doznaniach od początku
do końca seksualnego zbliżenia. To było cudowne! Oddając się sobie
wzajemnie wzmacniać doznanie rozkoszy i czuć się zespoloną w miłości.
Ciągle mieliśmy kłopoty z okresowym powstrzymywaniem
się od współżycia, co jest nieodłączną częścią stosowania metod
NPR. Trudne było poddanie życia temu rygorowi, lecz dzięki temu
mogliśmy rozpoznawać swoje potrzeby, to zaś umacniało miłość małżeńską.
Przez pierwsze pól roku miałam wrażenie, że w okresie seksualnej
abstynencji mój mąż albo mnie ignoruje albo swoim zachowaniem przeprasza
za sprawione przykrości. Nie mogłam sobie pozwolić na czuły gest
wobec niego, bowiem reagował zbyt gorąco spodziewając się, że ja
kontroluję wszystko. Lecz on pracuje nad sobą. I teraz przynajmniej
wiem, że jestem dla niego atrakcyjna. On sam stał się dla mnie dużo
bardziej atrakcyjny odkąd zarzuciłam antykoncepcję.
Wiem również, że mąż szanuje mnie w prawach osoby.
Traktuje moją płodność jako część mnie. Obecnie na przekór swoim
trudnościom związanym z zachowaniem czasowej abstynencji stał się
entuzjastycznym propagatorem NPR i zaleca tę metodę swoim przyjaciołom.
Stąd wiem, że nie jest to dla niego poważny problem. Czas abstynencji
może być okresem romantycznych przeżyć, może sprawić, że potem seksualna
strona miłości stanie się bardziej ekscytująca. Ciągle uczymy się
oboje szczerze wyrażać swoje uczucia.
Przez rok pomyślnie stosowaliśmy metodę NPR żeby uniknąć
ciąży, po roku użyliśmy jej dla zajścia w ciąże! Po wybraniu najlepszego
dla zapłodnienia czasu po raz pierwszy spróbowaliśmy mieć dziecko.
Potrafiliśmy odczytać na wykresie temperatur dzień, w którym dziecko
miało być poczęte. Namacalne zrozumienie natury własnej płodności
i poznanie jej roli w naszym związku nie byłoby możliwe bez metody
NPR. Od urodzenia dziecka stosuję NPR, żeby dopilnować powrotu okresu
płodności w czasie karmienia piersią. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa,
że nie musimy obawiać się przedwczesnego poczęcia drugiego dziecka.
Wkrótce będziemy obchodzili rocznicę urodzin naszej córeczki. Przedtem
świętowaliśmy jej poczęcie - na pamiątkę, że zawsze będziemy się
kochać.
Przez ostatnie miesiące mąż przynosi mi kwiaty oraz
inne troskliwie wybrane drobne prezenty. Jak za pierwszych dni naszych
zalotów. W czasie mojej przemiany pracowałam nad przywróceniem mojej
prezencji i odzyskaniem sił po urodzeniu dziecka. Staram się też
mieć czas specjalnie przeznaczony dla męża. Nasza miłość jest głębsza
niż była w okresie, gdy stosowanie antykoncepcji tłumiło nasz związek.
Jestem pewna, że żyjąc w zgodzie z naszą naturą, zachowamy świeżość
uczuć na resztę życia.
J.C. z K.
Powyższy tekst został opublikowany na łamach
pisma "Fundamenty Rodziny" (4/96)
|


Akademia Rodziców

Stowarzyszenie Rodziców po Poronieniu
Organizacje NPR

Liga Małżeństwo Małżeństwu

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia
Człowieka

Polska Federacja Ruchów Obrony Życia

Instytut NPR wg metody prof. Rötzera

Miłość i Odpowiedzialność (Centrum Kojarzenia
Małżeństw)
Popieramy

Dwumiesięcznik Głos dla Życia

Portal Tato.net

Małżeńskie Drogi
|